wtorek, 15 września 2015

Rozdział XIII

Rada życia: gdy nie jest się pewnym, zawsze warto dać sobie czas. Początkowo planowałam zupełnie inny bieg zdarzeń, lecz na szczęście pomyślałam dłużej nad rozdziałem... I oto on! Mam nadzieję, że i wam przypadnie do gustu!

   ***   

 Jeszcze przez chwilę stałam tak na środku pokoju, oszołomiona.

 – Dokończyć dzieła? – powiedziałam na pół świadomie. – Nie masz chyba na myśli...

         – Zabić? – dopowiedział Tom z chłodną rezerwą. – Oczywiście, że o tym mówię. Myślałaś, że do czego cię szkolę? Do rozbrajania przeciwnika? W ten sposób nie osiągniesz ostatecznego zwycięstwa.
 Skinął na mnie głową, bym usiadła naprzeciw niego. Niepewnie podeszłam i zajęłam miejsce, jednocześnie zaciskając kurczowo palce na różdżce. Ona jedna dawała mi jako takie poczucie bezpieczeństwa. W tej jednej chwili poczułam, że całe zaufanie, którym zaczęłam go darzyć, prysło niczym bańka mydlana.

Najstraszniejsze w tym wszystkim nie było nawet co mówił, ale w jaki sposób – z całkowitą obojętnością, jakby morderstwo wzbudzało w nim tyle samo emocji co parzenie kawy.

         – Spokojnie, rozluźnij się. Przecież nie mam zamiaru zaraz pójść i wymordować całej szkoły. – powiedział na wpół uspokajająco, na wpół sarkastycznie. Jakoś nie poczułam się lepiej przez te zapewnienia.

 – O czym w takim razie mówisz? – nie bardzo rozumiałam, do czego zmierza.

 Chłopak westchnął ciężko. – Grindelwald, mówi ci to coś?

 Najpotężniejszy czarodziej naszych czasów, wychowanek Durmstrangu, Mroczny Lord... Jak mogłabym o nim nie słyszeć! Dopiero po chwili uzmysłowiłam sobie, dlaczego Riddle zapytał mnie o niego.

 – Chyba nie zamierzasz... – wyszeptałam.

 – Tak. Zamierzam go osobiście pokonać. I mam nadzieję, że zechcesz mnie wesprzeć w osiągnięciu celu.

 Zatkało mnie. Dosłownie. Potrzebowałam chwili, by przetrawić to, co usłyszałam. Jego wyszkolenie, Wewnętrzny Krąg, moje treningi... Teraz wszystko zaczęło się układać w logiczną całość.

 – Budujesz armię. Chcesz z grupą, może i wyszkolonych, ale nastolatków, ruszyć na Grindelwalda? Oszalałeś? – z każdym słowem ton mojego głosu się podnosił.

         – Sugerujesz, że nie dam rady? – spytał, przechylając głowę lekko na bok.  Tęczówki jego ciemnych oczu zalśniły złowrogo.

 – Sugeruję, że to odważny i cholernie niebezpieczny pomysł. – odparłam. – I że potrzebuję czasu, by to wszystko przemyśleć.

 – To zrozumiałe. – rzekł już swoim normalnym, pozbawionym emocji tonem. – Ile tylko chcesz.
        
 Podniosłam się z miejsca. Dla niego rozmowa była zakończona, widziałam to wyraźnie. Wygodnie oparł się na kanapie i zapatrzył się w ogień trzaskający w kominku.

 Było mi trochę wstyd nawet przed samą sobą, że straciłam choć na chwilę zaufanie do Toma. Wciąż posądzam go o najgorsze... Dzięki tej rozmowie zaś poczułam do niego pewnego rodzaju sympatię i, co tu dużo mówić, szacunek. Już miałam wychodzić, gdy w mojej głowie pojawiło się proste pytanie, które powinnam zadać, by tak naprawdę zrozumieć i utwierdzić się w przekonaniu, że zadawanie się z tym człowiekiem nie było największą pomyłką mojego życia.

 Stojąc już niemal w drzwiach, odwróciłam się do chłopaka i zapytałam – Dlaczego?

 Nie patrząc na mnie, odpowiedział mi pytaniem – A kto by nie chciał zostać zapamiętany przez pokolenia?

 To mi wystarczyło. 

   ***   

         Nie żałowałem swojej otwartości ani żadnego słowa, które padło z moich ust. Prędzej czy później musiałaby się dowiedzieć, to było nieuniknione. Z tego co widzę, powinna okazać się przydatnym narzędziem... Ani przez chwilę nie miałem wątpliwości, że zgodzi się mi pomóc. Mimo że nie udzieliła jasnej odpowiedzi, dla mnie było oczywiste, jaką decyzję podejmie.

Nie skłamałem, mówiąc o motywcji moich działań. Nie powiedziałem jednak całej prawdy – to jedna z licznych i mniej istotna, ale właściwie jedyna w miarę szlachetna pobudka, która mną kieruje. Od lat dbam o to, by nikt tak naprawdę mnie nie poznał, nie przeniknął pod tę fasadę, którą sobą reprezentuję. Istnieje tylko jedna osoba, która wie za dużo... Ale i ona nie może mi zagrozić. Jeszcze nie.

8 komentarzy:

  1. Czemu tak krótko? Ja chcę więcej i częściej!
    Tomcio jest taki mroczny. Uwielbiam takiego Riddle'a :)
    Kto jest tą osobą, które wie za dużo? Malfoy?
    Czekam na następny rozdział z niecierpliwością :)
    Życzę dużo weny!
    Pozdrawiam
    Lauren

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo za komentarz! Cieszę się, że Riddle ci się spodobał, bo właśnie taki miał być - mroczny i intrygujący - i najwyraźniej wyszło! :D

      Usuń
  2. Swietne jak każdy twój rozdział. To wspaniale że ukazujesz także emocje (powedzmy xd) i tok myślenia Toma. Może tą osobą jest Dumbledore ;D
    Swoją drogą, ciekawy musiałby być pojedynek Voldemorta i Grindewalda
    Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję! Takie słowa bardzo motywują!
      Co do pojedynku... Jeśli mi starczy weny, a tobie cierpliwości... Kto wie, może pojawi się starcie Mrocznych Lordów? ;-)

      Usuń
  3. Naprawdę ładnie piszesz. Uwielbiam Toma dlatego myślę, że przeczytam poprzednie rozdziały. Trzymam kciuki za ciąg dalszy :).

    P.S.
    dobra rada, zawsze lepiej poczekać, wątpliwości nie biorą sie z nikąd :).

    OdpowiedzUsuń
  4. Ogłoszenie SKP!

    Miło nam poinformować Cię, że na naszym Stowarzyszeniu ruszyła nowa akcja: "Miniaturki na zamówienie", która ma na celu spełnianie Waszych zachcianek! Chcesz przeczytać jednoczęściówkę ze swoimi ulubionym bądź wymarzonym pairinigiem? Masz na nią pomysł, ale nie chcę Ci się pisać? Wystarczy, że dodasz swoje zgłoszenie u nas w zakładce! Więcej informacji na blogu.
    Ponadto! Wciąż czeka na Ciebie zakładka "Ocenialnia", w której możesz zgłosić swojego bloga do krótkiej oceny! To nic nie kosztuje, a możesz zyskać cenne rady i tym samym małą promocję swojej pracy!
    Jedyne co musisz zrobić, to KLIKNĄĆ TUTAJ i znaleźć odpowiednią zakładkę.

    Pozdrawiamy
    Zespół SKP

    P.S.: Przepraszam, za dodanie posta pod rozdziałem, ale nie dostrzegłam nigdzie zakładki SPAM

    OdpowiedzUsuń
  5. Tyle tajemnic! Umiesz zaciekawić muszę ci to przyznać!
    Tutaj chyba nie wyłapałam żadnego błędu. No i na szczęście co raz mniej tych okrpnych nawiasów.
    Pozdrawiam
    Arystokratka

    OdpowiedzUsuń