Rada życia: gdy nie jest się pewnym, zawsze warto dać sobie czas. Początkowo planowałam zupełnie inny bieg zdarzeń, lecz na szczęście pomyślałam dłużej nad rozdziałem... I oto on! Mam nadzieję, że i wam przypadnie do gustu!
Jeszcze przez chwilę stałam tak na środku pokoju, oszołomiona.
– Dokończyć dzieła? – powiedziałam
na pół świadomie. – Nie masz chyba na myśli...
–
Zabić? – dopowiedział Tom z chłodną rezerwą. – Oczywiście, że o tym mówię.
Myślałaś, że do czego cię szkolę? Do rozbrajania przeciwnika? W ten sposób nie
osiągniesz ostatecznego zwycięstwa.
Skinął na mnie głową, bym usiadła
naprzeciw niego. Niepewnie podeszłam i zajęłam miejsce, jednocześnie zaciskając
kurczowo palce na różdżce. Ona jedna dawała mi jako takie poczucie
bezpieczeństwa. W tej jednej chwili poczułam, że całe zaufanie, którym zaczęłam
go darzyć, prysło niczym bańka mydlana.
Najstraszniejsze w tym wszystkim nie było
nawet co mówił, ale w jaki sposób – z całkowitą obojętnością, jakby morderstwo
wzbudzało w nim tyle samo emocji co parzenie kawy.
–
Spokojnie, rozluźnij się. Przecież nie mam zamiaru zaraz pójść i wymordować
całej szkoły. – powiedział na wpół uspokajająco, na wpół sarkastycznie. Jakoś
nie poczułam się lepiej przez te zapewnienia.
– O czym w takim razie mówisz? – nie
bardzo rozumiałam, do czego zmierza.
Chłopak westchnął ciężko. – Grindelwald,
mówi ci to coś?
Najpotężniejszy czarodziej naszych
czasów, wychowanek Durmstrangu, Mroczny Lord... Jak mogłabym o nim nie słyszeć!
Dopiero po chwili uzmysłowiłam sobie, dlaczego Riddle zapytał mnie o niego.
– Chyba nie zamierzasz... – wyszeptałam.
– Tak. Zamierzam go osobiście
pokonać. I mam nadzieję, że zechcesz mnie wesprzeć w osiągnięciu celu.
Zatkało mnie. Dosłownie.
Potrzebowałam chwili, by przetrawić to, co usłyszałam. Jego wyszkolenie,
Wewnętrzny Krąg, moje treningi... Teraz wszystko zaczęło się układać w logiczną
całość.
– Budujesz armię. Chcesz z grupą,
może i wyszkolonych, ale nastolatków, ruszyć na Grindelwalda? Oszalałeś? – z
każdym słowem ton mojego głosu się podnosił.
–
Sugerujesz, że nie dam rady? – spytał, przechylając głowę lekko na bok. Tęczówki jego ciemnych oczu zalśniły złowrogo.
– Sugeruję, że to odważny i
cholernie niebezpieczny pomysł. – odparłam. – I że potrzebuję czasu, by to
wszystko przemyśleć.
– To zrozumiałe. – rzekł już swoim
normalnym, pozbawionym emocji tonem. – Ile tylko chcesz.
Podniosłam się z miejsca. Dla niego
rozmowa była zakończona, widziałam to wyraźnie. Wygodnie oparł się na kanapie i
zapatrzył się w ogień trzaskający w kominku.
Było mi trochę wstyd nawet przed
samą sobą, że straciłam choć na chwilę zaufanie do Toma. Wciąż posądzam go o
najgorsze... Dzięki tej rozmowie zaś poczułam do niego pewnego rodzaju sympatię
i, co tu dużo mówić, szacunek. Już miałam wychodzić, gdy w mojej głowie
pojawiło się proste pytanie, które powinnam zadać, by tak naprawdę zrozumieć i
utwierdzić się w przekonaniu, że zadawanie się z tym człowiekiem nie było
największą pomyłką mojego życia.
Stojąc już niemal w drzwiach, odwróciłam
się do chłopaka i zapytałam – Dlaczego?
Nie patrząc na mnie, odpowiedział mi
pytaniem – A kto by nie chciał zostać zapamiętany przez pokolenia?
To mi wystarczyło.
Nie żałowałem
swojej otwartości ani żadnego słowa, które padło z moich ust. Prędzej czy
później musiałaby się dowiedzieć, to było nieuniknione. Z tego co widzę,
powinna okazać się przydatnym narzędziem... Ani przez chwilę nie miałem
wątpliwości, że zgodzi się mi pomóc. Mimo że nie udzieliła jasnej odpowiedzi,
dla mnie było oczywiste, jaką decyzję podejmie.
Nie skłamałem, mówiąc o motywcji moich
działań. Nie powiedziałem jednak całej prawdy – to jedna z licznych i mniej
istotna, ale właściwie jedyna w miarę szlachetna pobudka, która mną kieruje. Od
lat dbam o to, by nikt tak naprawdę mnie nie poznał, nie przeniknął pod tę
fasadę, którą sobą reprezentuję. Istnieje tylko jedna osoba, która wie za
dużo... Ale i ona nie może mi zagrozić. Jeszcze nie.
Czemu tak krótko? Ja chcę więcej i częściej!
OdpowiedzUsuńTomcio jest taki mroczny. Uwielbiam takiego Riddle'a :)
Kto jest tą osobą, które wie za dużo? Malfoy?
Czekam na następny rozdział z niecierpliwością :)
Życzę dużo weny!
Pozdrawiam
Lauren
Dziękuję bardzo za komentarz! Cieszę się, że Riddle ci się spodobał, bo właśnie taki miał być - mroczny i intrygujący - i najwyraźniej wyszło! :D
UsuńSwietne jak każdy twój rozdział. To wspaniale że ukazujesz także emocje (powedzmy xd) i tok myślenia Toma. Może tą osobą jest Dumbledore ;D
OdpowiedzUsuńSwoją drogą, ciekawy musiałby być pojedynek Voldemorta i Grindewalda
Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział
Dziękuję! Takie słowa bardzo motywują!
UsuńCo do pojedynku... Jeśli mi starczy weny, a tobie cierpliwości... Kto wie, może pojawi się starcie Mrocznych Lordów? ;-)
Naprawdę ładnie piszesz. Uwielbiam Toma dlatego myślę, że przeczytam poprzednie rozdziały. Trzymam kciuki za ciąg dalszy :).
OdpowiedzUsuńP.S.
dobra rada, zawsze lepiej poczekać, wątpliwości nie biorą sie z nikąd :).
Dziękuję! Naprawdę miło mi to słyszeć :-)
UsuńOgłoszenie SKP!
OdpowiedzUsuńMiło nam poinformować Cię, że na naszym Stowarzyszeniu ruszyła nowa akcja: "Miniaturki na zamówienie", która ma na celu spełnianie Waszych zachcianek! Chcesz przeczytać jednoczęściówkę ze swoimi ulubionym bądź wymarzonym pairinigiem? Masz na nią pomysł, ale nie chcę Ci się pisać? Wystarczy, że dodasz swoje zgłoszenie u nas w zakładce! Więcej informacji na blogu.
Ponadto! Wciąż czeka na Ciebie zakładka "Ocenialnia", w której możesz zgłosić swojego bloga do krótkiej oceny! To nic nie kosztuje, a możesz zyskać cenne rady i tym samym małą promocję swojej pracy!
Jedyne co musisz zrobić, to KLIKNĄĆ TUTAJ i znaleźć odpowiednią zakładkę.
Pozdrawiamy
Zespół SKP
P.S.: Przepraszam, za dodanie posta pod rozdziałem, ale nie dostrzegłam nigdzie zakładki SPAM
Tyle tajemnic! Umiesz zaciekawić muszę ci to przyznać!
OdpowiedzUsuńTutaj chyba nie wyłapałam żadnego błędu. No i na szczęście co raz mniej tych okrpnych nawiasów.
Pozdrawiam
Arystokratka